Dlaczego warto pytać o najważniejszą rzecz w inwestowaniu?

16 lipca 2021

W inwestowaniu tak jak w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Nie jest jednak oczywiste, które z nich powinny cieszyć się największym priorytetem. Czy możemy wymienić jedną rzecz, która dla graczy giełdowych powinna być niczym zawieszony w biurze Clintona znany przekaz „Gospodarka, głupcze!”? W czasach nastoletnich guru inwestycyjnych, próbujemy odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie, bazując na doświadczeniach największych inwestorów.

Najważniejsza rzecz w inwestowaniu

Podczas niezwykłego 2020 roku, który upłynął pod znakiem globalnej pandemii, niespotykanych wcześniej interwencji fiskalnych, historycznie niskich stóp procentowych i przede wszystkim najszybszej bessy i hossy na rynku akcji, znacząco wzrosło zainteresowanie giełdą wśród inwestorów indywidualnych zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jednocześnie ze wszystkich zakamarków internetu wyrastają nowi samozwańczy guru inwestowania, sezonowi inwestorzy z Tik Toka obiecujący czterocyfrowe miesięczne zarobki wszystkim, którzy poświęcą odrobinę czasu (i pieniędzy) ich szkoleniom i kursom.

Był to okres, gdy słowo „inwestor” odmieniano przez wszystkie przypadki, a pęd do lokowania kapitału na giełdzie przybrał niespotykane dawno rozmiary. Wobec tego warto zadać sobie pytanie fundamentalne, ale i filozoficzne, a mianowicie – co jest najważniejszą rzeczą w inwestowaniu. Najważniejszą, a więc taką, bez której sukces na giełdzie zdefiniowany jako satysfakcjonujące i ponadrynkowe stopy zwrotu z inwestycji zwyczajnie nie jest możliwy.

Pytanie to jest adekwatne zarówno z perspektywy rozpoczynającego swoją przygodę z rynkiem kapitałowym żółtodzioba, jak i doświadczonego inwestora, który przeżył niejedną bessę.

Nie chodzi tu o nadmierne upraszczanie rzeczywistości i sprowadzanie tomów literatury oraz lat doświadczeń do jednej tylko myśli, a raczej refleksję nad tym, co najważniejsze, a jednocześnie często niedoceniane. W wypowiedziach największych inwestorów i traderów o miano najważniejszej rzeczy zdają się walczyć psychologia inwestowania i kwestie zarządzania ryzykiem.

Psychologia

Rola aspektów psychologicznych w inwestowaniu wielokrotnie powtarza się w wypowiedziach największych inwestorów i spekulantów. Słynny guru traderów Jesse Livermore spekulujący głównie w latach 20. i 30. powiedział: „Kontrola emocji to klucz do przetrwania na rynku. Nigdy nie trać kontroli nad swoimi emocjami”. Z kolei nieco bardziej nam współczesny spekulant Monroe Trout określa tradera odnoszącego sukcesy jako „racjonalnego, analitycznego, zdolnego do kontrolowania emocji”.

Również po „inwestycyjnej” stronie rynku znajdziemy podobne wypowiedzi. Autor znanej książki „Zawód inwestor giełdowy” Alexander Elder zauważa: „Wielu traderów porusza się na emocjonalnym rollercoasterze i przegapia istotny element zwycięstwa: zarządzanie emocjami”.

Co ciekawe, w obu tych wypowiedziach pojawia się motyw kontrolowania emocji lub też zarządzania nimi, a nie zupełnego się ich wyzbycia. Dobry inwestor lub trader powinien więc nie tyle upodobnić się do automatu czy maszyny pozbawionej jakichkolwiek ludzkich refleksji, ale rozpoznawać sytuacje, gdy nad jego sprawdzonym systemem czy strategią górę bierze ekscytacja, adrenalina, niepokój lub strach.

Psychologia inwestowania wpływa na cały cykl inwestycyjny, od wyboru spółki, przez zawarcie transakcji, aż po sprzedaż akcji. Słabe podstawy psychologiczne sprawiają, że ryzyko błędu na każdym etapie drastycznie wzrasta. Wielu uczestników rynku ma szczególne tendencje do wyboru tematów inwestycyjnych głównie na podstawie informacji medialnych pompujących nieraz bańki spekulacyjne, opinii „ekspertów” obiecujących złote góry czy porad znajomych chwalących się osiąganiem niezwykłych rezultatów.

W takich momentach najczęściej uaktywniają się takie emocje, jak chciwość, odpowiadająca za pragnienie szybkich i łatwych zysków, oraz zazdrość dotycząca wszystkich tych, „którym się udało”. Tym dwóm elementom ludzkiej psychiki bardzo często towarzyszy też zjawisko FOMO (ang. Fear of Missing Out), które nasiliło się przy okazji hossy nie tylko na giełdzie papierów wartościowych, ale też (szczególnie w ostatnim czasie) na rynku nieruchomości czy kryptowalut. W dzisiejszej sytuacji rynkowej mentalne przygotowanie inwestorów jest więc niezwykle istotne jak nigdy (nigdy – od czasu ostatniej bańki przed kryzysem 2007 roku).

Z drugiej strony, moment sprzedaży bardzo często dyktowany jest nie tyle zmianą w fundamentach spółki, co raczej strachem przed utratą zainwestowanego kapitału. Najszybsza w historii bessa z 2020 roku związana z globalną pandemią jest tego doskonałym przykładem.

W końcu to psychologia odpowiada za największą pułapkę, w którą wpadają niedoświadczeni inwestorzy: kupowanie akcji spółek ze względu na ich rosnące ceny lub pozbywanie się ich przy znacznych spadkach, nawet gdy w obu scenariuszach fundamenty pozostają niezmienione.

W książce „Najważniejsza rzecz” Howard Marks porównuje ten mechanizm do wahadła, które porusza się od euforii do paniki, napędzane przez inwestorów w obu tych skrajnych stanach. Marks twierdzi, że to właśnie „wahania w psychice inwestorów […] odpowiadają za większość krótkoterminowych ruchów cenowych”. Można stąd wywnioskować, że jednym ze sposobów „pobicia rynku” może być właśnie wyrwanie się z „pułapki” wspomnianego wahadła rynku, a więc uniezależnienie się od emocji tłumu. Wymaga to jednak ogromnej samodyscypliny i zrozumienia własnej psychiki.

Co więcej, psychologia nieraz okazuje się silniejsza od solidnych podstaw edukacyjnych, gruntownej analizy fundamentalnej czy technicznej. Stąd też słowa Buffetta: „Inwestowanie to nie jest gra, w której gość z IQ na poziomie 160 zawsze pokona tego, który ma tylko 130”. Rolę aspektów psychologicznych doceniał również jego nauczyciel Benjamin Graham, mówiąc, że „Największym problemem, a wręcz wrogiem inwestora jest zazwyczaj on sam”. Przygotowanie mentalne okazuje się największą przeszkodą do osiągnięcia sukcesu, niemożliwą do nauczenia w tradycyjny sposób, w przeciwieństwie do analizy raportów finansowych czy wykresów. Prawdopodobnie z tego wynika największy problem, jaki napotykają inwestorzy obecni na rynku przynajmniej przez okres pełnego cyklu koniunkturalnego – powtarzalność wyników. Genialny pianista bez trudu odegra etiudę w identyczny sposób, z kolei nawet dla największych wirtuozów rynków powtórzenie dwucyfrowego wyniku sprzed roku może okazać się nie lada wyzwaniem. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są właśnie emocje, których kontroli nie sposób nauczyć się z książek.

Ryzyko

Drugi element, któremu inwestorzy oraz traderzy poświęcają wiele uwagi, wymieniając najważniejsze rzeczy w inwestowaniu, to aspekt ryzyka i odpowiedniego nim zarządzania. Miliarder i zarządzający hedge fundem Paul Tudor Jones mawiał: „Kontrolowanie ryzyka jest najważniejszą rzeczą w tradingu”. Wtóruje mu inny przedstawiciel branży funduszy Larry Hite: „Przez całą moją karierę w finansach byłem świadkiem, jak wielu ludzi popadało w ruinę przez brak poszanowania ryzyka. Jeśli nie będziesz bacznie zwracał uwagi na ryzyko, ono się tobą zajmie”. Ryzyko odgrywa jednak wielką rolę nie tylko w pracy zarządzających miliardami managerów, ale i inwestorów indywidualnych próbujących swoich sił na rynku finansowym. Paradoksalnie, to właśnie ci ostatni ryzykują nieraz znacznie więcej – swoje ciężko wypracowane oszczędności, i angażują w pojedynczą transakcję znacznie większą część posiadanego kapitału.

Howard Marks w swojej książce „Najważniejsza rzecz” docenia rolę ryzyka w inwestowaniu, poświęcając mu aż trzy rozdziały. W jednym z nich stwierdza, że „regularne odnoszenie sukcesów inwestycyjnych w większym stopniu zależy od kontroli ryzyka niż od podejmowania jakichś agresywnych działań. […] Umiejętne zarządzania ryzykiem jest wyróżnikiem dobrego inwestora”.

W miejscu cyklu koniunkturalnego, w którym obecnie się znajdujemy, aspekt zarządzania ryzykiem jest nie do przecenienia. W sytuacji, gdy świat wychodzi z pandemii, a gospodarka doświadcza ożywienia, wracając na ścieżkę energicznego wzrostu, najtrudniej dostrzec istotność ryzyka jako aspektu krytycznego w efektywnym inwestowaniu. Dzieje się tak, ponieważ w otoczeniu niskich stóp procentowych inwestorzy mają tendencję do podejmowania bardziej ryzykownych kroków w poszukiwaniu zysku. Gdy zgromadzone oszczędności z roku na rok realnie tracą na wartości, a aktywa niskiego ryzyka, takie jak obligacje, nie dają ochrony przed inflacją, znajdowanie „okazji” tam, gdzie ich nie ma, stanowi pokusę silniejszą niż zwykle. Rynek w obecnym stadium niejako wychowuje więc pokolenie inwestorów inwestujących niezwykle agresywnie, wybierających aktywa o wyjątkowej zmienności.

Z drugiej strony, Marks zauważa, że dobre zarządzanie ryzykiem stanowi element skrajnie niedoceniany zarówno przez społeczeństwo, jak i środowisko inwestorskie. To wysokie stopy zwrotu, a nie umiejętne zarządzanie ryzykiem zazwyczaj zajmują pierwsze strony gazet i są obiektem zainteresowania klientów funduszy inwestycyjnych.

Najważniejsza rzecz czy rzeczy?

Wybór najważniejszej rzeczy przypomina nieco nadanie priorytetu elementom, na które składa się sukces inwestora. Jak zauważa Greg Mckeown w książce „Esencjalista” jako społeczeństwo mamy skłonność do używania słowa „priorytet” w liczbie mnogiej, mimo że oryginalnie oznacza on „prior”, a więc „pierwszy”. Jak wynika z powyższych rozważań, inwestowanie stanowi dziedzinę na tyle złożoną, że sprowadzenie jej do jednej tylko rzeczy wydaje się wręcz niemożliwe. O tym, jak trudne zadanie stanowi wybór najważniejszej rzeczy w inwestowaniu, niech świadczy fakt, że Howard Marks w swojej książce wymienia ich aż 20. Jednocześnie najwięcej miejsca poświęca właśnie dwóm wspomnianym wcześniej elementom – psychologii i ryzyku. Oba te elementy zdają się niezbędne zarówno podczas rynkowej euforii, jak i paniki, z jednej strony pozwalając inwestorowi racjonalnie podejmować decyzje inwestycyjne, z drugiej zaś ograniczać straty, których prędzej czy później każdy musi doświadczyć.

Z tym wyborem zdaje się zgadzać Tom Basso, zwolennik inwestowania z trendem, wieloletni zarządzający funduszem hedgingowym Trendstat Capital Management: „Myślę, że psychologia inwestowania jest zdecydowanie najważniejszym elementem tradingu, zaraz za nią jest zarządzanie ryzykiem, a najmniej istotnym aspektem jest kwestia tego, gdzie kupić i sprzedać”. W momentach, gdy na wykresach obserwujemy wybijanie kolejnych oporów i ustanawianie nowych ATH, łatwo sprowadzić inwestowanie do tego ostatniego, zapominając o najważniejszych rzeczach.

Maciej Fabrycki

“Najważniejsza rzecz” (Howard Marks) E-book
„Najważniejsza rzecz” – Howard Marks
maklerska program partnerski