Rekomendacje giełdowe – czy warto podążać za zaleceniami analityków?
Skuteczność rekomendacji giełdowych wydawanych przez profesjonalnych analityków jest bliska tej, jaką daje strategia oparta na losowym doborze akcji. Twierdzenie, że w długim horyzoncie rekomendacje giełdowe nie dają żadnej przewagi inwestycyjnej, nie jest nowe. Już w latach 30. XX wieku Amerykanin Alfred Cowles dowiódł, że podążanie za wskazaniami analityków, statystycznie rzecz biorąc, prowadzi do tych samych efektów co kupowanie i sprzedawanie akcji na chybił trafił. Owszem – jeśli trafimy na okres giełdowej hossy, to wartość naszego portfela najpewniej też się zwiększy. Ale jeśli akurat zainwestujemy w bessie, straty będą nieuchronne.
W artykule:
Pięciozłotówka równie skuteczna co analityk
Późniejsze badania jedynie potwierdzają wnioski, do których doszedł Cowles. Dane zarówno dla giełdy przy Wall Street, jak i dla rynków europejskich jasno dowodzą, że inwestowanie w oparciu o rekomendacje giełdowe nie pozwala na osiągnięcie stopy zwrotu wyższej niż rynkowa średnia (rozumiana najczęściej jako główny indeks danej giełdy, np. S&P 500, DAX 30 czy WIG). Nie inaczej jest w przypadku mniej popularnych indeksów. Za przykład niech posłuży badanie mojego autorstwa, które przeprowadziłem na próbie ponad 230 rekomendacji „kupuj” wydanych dla spółek z indeksu sWIG80.
Jego wyniki pokazują, że po sześciu miesiącach od daty publikacji średnia stopa zwrotu z takiej inwestycji wyniosła raptem 1,1%. Z kolei po roku (taki jest zazwyczaj termin ważności rekomendacji giełdowej, o ile w międzyczasie nie dojdzie do jej aktualizacji) było to 2,3%. Dla porównania – gdybyśmy, zamiast podążać za zaleceniami analityków, w tym samym czasie kupili po prostu portfel akcji wchodzących w skład indeksu sWIG80, osiągnęlibyśmy stopy zwrotu wynoszące odpowiednio: 1,13% i 2,2%. Jak widać – różnica byłaby czysto kosmetyczna (tabela 1.).
Tabela. 1. Rekomendacja giełdowa „kupuj” jako sygnał do nabycia akcji
6 miesięcy | 12 miesięcy | |
Średnia stopa zwrotu osiągnięta przez rekomendowaną spółkę [%] | 1,1 | 2,3 |
Różnica w stosunku do stopy zwrotu z indeksu sWIG80TR [p.p.] | -0,03 | +0,1 |
Liczebność próby = 236 elementów
Źródło: opracowanie własne
Rekomendacje giełdowe: trudna sztuka przewidywania przyszłości
Mimo tak niskiej skuteczności rekomendacji giełdowych daleki jestem od twierdzenia, że analitycy nie przykładają się do swojej pracy. Wręcz przeciwnie – uważam, że wykonują bardzo dobrą robotę, a rekomendacje giełdowe stanowią niezwykle wartościowe źródło informacji, z którego sam bardzo chętnie korzystam.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że analitycy nie dysponują kryształową kulą. W swojej pracy mogą co najwyżej opierać się na ogólnodostępnych danych, ewentualnie wspierając się doświadczeniem i intuicją. I to właśnie stanowi największą słabość w przypadku rekomendacji giełdowych. Zgodnie z założeniami hipotezy rynku efektywnego: jeśli jakaś informacja jest powszechnie znana, to prawie na pewno będzie już uwzględniona w giełdowej wycenie. Mało prawdopodobne, aby autor rekomendacji giełdowej odkrył coś, na co nie wpadł jeszcze rynek, i tym samym był w stanie trafniej od innych prognozować przyszłość.
Bardziej realny jest raczej drugi scenariusz, w którym analityk pominie jakiś istotny szczegół, przez co przewidywalność jego zalecenia spadnie. To wszystko sprawia, że traktowanie rekomendacji giełdowych jako drogowskazu w inwestowaniu to raczej kiepski pomysł. Owszem – są eksperci, których prognozy sprawdzają się częściej niż innych. Ale nie zmienia to ogólnych wniosków w kontekście przydatności rekomendacji giełdowych.
Ślepa wiara inwestorów
Wygląda jednak na to, że inwestorzy nie zdają sobie sprawy z ograniczeń, jakie napotykają analitycy, a także z rzeczywistej skuteczności ich rekomendacji giełdowych. Zamiast tego zdają się święcie wierzyć, że postępowanie w myśl zaleceń analityków stanowi klucz do szybkiego wzbogacenia się. Naukowcy odkryli to dziwne zjawisko już pod koniec lat 70. ubiegłego wieku.
Z prac Stickela, Womacka czy Smitha wynika, że krótko po tym, jak dana rekomendacja giełdowa ujrzy światło dzienne, inwestorzy masowo przystępują do działania. Jeśli mamy do czynienia z rekomendacją „kupuj”, typową reakcja będzie kupno akcji. A jeśli rekomendacja giełdowa sugeruje sprzedaż, giełdowi gracze prawdopodobnie zaczną pozbywać się posiadanych walorów.
Późniejsze badania (w tym także moje) pokazały, że wpływ na reakcję inwestorów oprócz samego kierunku rekomendacji giełdowej ma także wyznaczona cena docelowa. Jeśli jest ona wysoka, to notowania spółki będą rosnąć o wiele bardziej, niż gdyby potencjał był ograniczony. Tę interesującą zależność dobrze widać na przykładzie rekomendacji giełdowych wydanych dla spółek zaliczanych do indeksu sWIG80. W przypadku tych zaleceń, dla których rekomendacją było „kupuj”, a dodatkowo miały one wysoki, ponad 20% potencjał wzrostu, rynek reagował znacznie silniej niż wtedy, gdy potencjał był niższy (tabela 2.).
Dla przykładu – na zakończenie sesji giełdowej z dnia publikacji (T = 0) te pierwsze notowały stopę zwrotu o blisko 1% wyższą niż zwrotu z indeksu giełdowego WIG. Natomiast w przypadku drugich wymienionych było to raptem 0,5%. W kolejnych dniach różnica była jeszcze większa – na koniec dnia T + 2 (czyli trzecia sesja od dnia publikacji), rekomendacje giełdowe z wysoką ceną docelową „biły” rynek aż o 2,35% (wobec 0,52% w przypadku rekomendacji z potencjałem wynoszącym poniżej 20%).
Tabela. 2. Krótkoterminowy wpływ rekomendacji giełdowych na ceny akcji rekomendowanych spółek
Kierunek | Liczebność próby | Potencjał wzrostu | T = 0 | T + 1 | T + 2 |
Kupuj | 147 | Powyżej 20% | 0,98% | 1,75% | 2,35% |
Kupuj | 83 | Poniżej 20% | 0,50% | 0,52% | 0,52% |
T = 0 oznacza dzień opublikowania rekomendacji. Stopy zwrotu liczone dla kursów zamknięcia danej sesji giełdowej. Stopy zwrotu w kolumnach T = 0, T + 1 i T + 2 w ujęciu skumulowanym. Wartości podane w tabeli oznaczają tzw. nadwyżkowe stopy zwrotu, czyli skorygowane o zmiany zachodzące na szerokim rynku giełdowym
Źródło: opracowanie własne
Śledzenie zaleceń analityków nie pozwala zarobić
Prezentowane przeze mnie dane pozwalają wysnuć interesujące wnioski. Po pierwsze – rekomendacje giełdowe w krótkim horyzoncie czasowym w dużym stopniu oddziałują na notowania giełdowe. Dzieje się tak mimo tego, że – jak już wielokrotnie dowiedziono – ich długoterminowa skuteczność jest bliska tej, jaką daje inwestowanie w sposób losowy.
Z punktu widzenia inwestora podążanie za wskazaniami analityków jest więc jedną z najgorszych możliwych strategii. Raz, że nie daje ona żadnej szansy na to, że w dłuższej perspektywie pokonamy rynek. Dwa, ryzykujemy, że wejdziemy na rynek przy zawyżonych cenach, co tylko zmniejszy naszą szansę na zysk. To drugie jest prawdopodobne, bo niemal niemożliwe jest kupno akcji dokładnie w chwili wydania danej rekomendacji giełdowej (a więc jeszcze zanim inni inwestorzy ruszą na zakupy).
Domy maklerskie zwyczajowo w pierwszej kolejności odtajniają treść danego zalecenia dla wąskiej grupy klientów instytucjonalnych lub detalicznych. Dopiero po pewnym czasie (może być to od jednego do kilku dni) informacja trafia do publicznej wiadomości. Jeśli więc nie znajdujemy się w tej pierwszej, uprzywilejowanej grupie, na wejście na rynek będzie już prawdopodobnie zbyt późno…
Jeśli zainteresował Cię temat rekomendacji giełdowych, zapraszam Cię do lektury mojej rozprawy doktorskiej (Rola rekomendacji giełdowych w kształtowaniu cen akcji notowanych na GPW w Warszawie; zaznaczam, że to opcja jedynie dla fanów naukowego żargonu) lub – co poleciłbym większości zainteresowanych – do zapoznania się z moją najnowszą książką pod wiele mówiącym tytułem Książka o inwestowaniu.
Rafał Janik – na giełdowym parkiecie od 2007 roku. W 2019 roku obronił doktorat z ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim. Za swoją pracę poświęconą rekomendacjom giełdowym otrzymał wyróżnienie Rady Wydziału Ekonomicznego. Właściciel firmy konsultingowej doradzającej w zarządzaniu ryzykiem walutowym oraz inwestycyjnym. Kieruje prywatnym funduszem. Autor Książki o inwestowaniu – kompleksowego poradnika dotyczącego inwestowania na polskim rynku akcji.