Podręcznik dla każdego
W najnowszej książce Thomasa Sowella „Ekonomia dla każdego” nie ma ani jednego wzoru. Jak chodzi o współczesne podręczniki ekonomii to prawdziwa rzadkość.
Zresztą co się dziwić ekonomistom, skoro pełne równań, w tym równań całkowych i różniczkowych, są podręczniki psychologii czy socjologii. Współcześni ekonomiści pozazdrościli fizykom aparatu matematycznego, nobilitującego na wielkiego uczonego. O ile jednak fizyk, chemik a nawet biolog posługuje się materią posiadającą powtarzalność i dającą się skopiować, o tyle człowiek, w swoim działaniu jest istotą niepowtarzalną. Można z powodzeniem znaleźć równanie opisujące w sposób zadowalający zachowanie się małż pod wpływem prądu El Nińo, ale znalezienie wzoru na zachowanie się pod wpływem El Nińo człowieka jest niemożliwe. Stosowanie najbardziej wymyślnych całek czy innych operatorów nie ma tu sensu. I w uświadomieniu nam tego tkwi wielka wartość najnowszej książki Thomasa Sowella. Sowell – choć tego nigdy i nigdzie nie podkreśla – jest przedstawicielem najbardziej humanistycznej (i zdecydowanie najmądrzejszej) szkoły rozumienia i nauczania ekonomii, mianowicie tzw. Szkoły Austriackiej, której współtwórca, Ludwik von Mises urodził się n.b. we Lwowie. Szkoła Austriacka – dzisiaj chyba najszybciej rozwijająca się gałąź ekonomii, w Polsce niemal zupełnie nie znana – opiera się na przekonaniu, że ekonomia nie dotyczy materii, pieniędzy czy indeksów, lecz żywego człowieka. Kwintesencją takiego założenia jest chociażby fundamentalne dzieło Szkoły Austriackiej, jakim jest – nie wydane jeszcze na polskim rynku – dzieło zatytułowane „Ludzkie działanie” (Human action) napisane przez samego Misesa.
Wedle Sowella ekonomia nie jest nauką o robieniu pieniędzy, o kredytowaniu, wyzysku w wykonaniu wielkich przedsiębiorców czy o moralności w sferze materialnej – w rozumieniu do jakiego przyzwyczaili nas dominujący dzisiaj tę naukę marksiści i keynesiści – lecz dziedziną wiedzy służącą człowiekowi w takim kierowaniu zasobami których nam brakuje, by zostały one wykorzystane jak najlepiej, ponieważ każde dobro znajdujące się na ziemi można wykorzystać alternatywnie.
Powietrze nie jest dobrem ekonomicznym, bo jest go w bród. Reszta otaczającego nas świata, występuje niestety w niedoborze. Nic na to nie poradzimy. Jest to taki sam fakt, jak to że musimy umrzeć. Dlatego wmawianie nam od wieków, że możliwy jest na tym padole system, który każdemu człowiekowi zapewni to, co mu jest do życia potrzebne, albo to, czego by do tego życia potrzebował jest utopią! Jeśli ze stali zrobimy działo, to zabraknie nam jej na łóżka szpitalne. Wprowadzenie subsydiów dla producentów chleba wiąże się z zabraniem pieniędzy konsumentom chleba. Jeśli obniżymy stopy procentowe, to wprawdzie zachęcimy biznes do zaciągania kredytu, lecz równocześnie zniechęcamy innych do oszczędzania etc. etc.
Cała książka Sowella jest analizą właśnie takich alternatyw.Co się stanie, jeśli rząd, zamiast pozwolić upadającemu sektorowi gospodarki upaść, zaczyna bronić miejsc pracy i utrzymywać zbędną gałąź przy życiu? Co się dzieje z substancją mieszkaniową, gdy rząd – w interesie lokatorów- zmraża czynsze i nie pozwala na wolną grę cen? Sowell zastanawia się nad konsekwencjami istnienia banku centralnego, który formalnie ma zwalczać inflację, lecz de facto jest jej źródłem. No, bo kto drukuje pieniądze? Gdybym chciał jednym słowem opisać sposób rozumienia ekonomii przez Sowella, to bym powiedział, że autor walczy z mitami. Inflacja to nie wzrost cen. Wzrost cen to skutek inflacji. Walka rządu z bezrobociem prowadzi do większego bezrobocia. A ignorowanie kosztów ochrony środowiska temu środowisku szkodzi najbardziej.
Thomas Sowell, profesor Stanfordu, jeden z najgłośniejszych i najbardziej znanych publicystów ekonomicznych Stanów Zjednoczonych nie zionie nienawiścią czy pogardą dla socjalizmu, on jedynie punktuje słabości tego systemu. A leżą one w samym założeniu – tego jakże wciąż popularnego – systemu. Państwowa własność środków produkcji i centralne planowanie pozbawiają nas mechanizmu cen, bez którego nie jesteśmy w stanie wyliczyć, czy to co robimy jest opłacalne, czy marnotrawne. Tyrania, przemoc, zbrodnie reżymu są już tylko prostą konsekwencją braku mechanizmu cenowego, i przyczyną fiaska gospodarki planowanej centralnie. Człowiek jest zbyt skomplikowany na to, by go poddać działaniu kilku równań czy algorytmów. Brzmi to dość ironicznie zwłaszcza w świetle kilku ostatnich werdyktów Komitetu Ekonomicznej Nagrody Nobla, który wręcz w równaniach gustuje.
Gospodarka, pisze Sowell, jako przejaw i rezultat ludzkiego imperatywu do działania w celu poprawy własnej sytuacji życiowej, jest zbyt skomplikowana na to, by jeden człowiek czy nawet całe biura polityczne wiedziały, co mamy na myśli i czego nam naprawdę potrzeba.
”Ekonomia dla każdego”, polski tytuł książki, szczerze powiedziawszy odbiega dość daleko od intencji autora. Aby być w zgodzie z oryginałem, tytuł powinien brzmieć: „Podstawy ekonomii” (Basic economics). Jednakże mnogość na polskim rynku wydawniczym książek zatytułowanych „Podstawy ekonomii”, a z ekonomią nie mających wiele wspólnego sprawiła, że wydawca, dla podkreślenia wagi tego dzieła, zdecydował się zadedykować je każdemu „obywatelowi, podatnikowi czy wyborcy”, który dba o otaczający go świat i chciałby uczynić coś, co mu tę dbałość ułatwi. „Ekonomia dla każdego” , ukazując absurdy socjalizmu, socjaldemokracji i dominującego zwłaszcza w Unii Europejskiej (a więc czekającego nas także w Polsce) etatyzmu jest doskonałym narzędziem do zrozumienia roli jednostki zdominowanej przez państwo, które nawet dla Lenina było aparatem ucisku.
P.S. Zapomniałbym dodać, ze w szkole pisania Thomas Sowell reprezentuje najlepsze tradycje szkoły amerykańskiej. Książkę czyta się jak powieść sensacyjną!
Jan Bereta