Opis
Od opowieści do liczb. Od liczb do wartości
Jak to możliwe, że firmę, która nigdy nie wygenerowała zysku, wycenia się na wiele miliardów dolarów? Dlaczego niektóre start-upy przyciągają inwestorów jak magnes, podczas gdy inne mają z tym olbrzymie trudności?
Aswath Damodaran, jeden z najwybitniejszych ekspertów wyceny przedsiębiorstw, wydaje się znać odpowiedź na te pytania. Uznaje, że wartość spółki w dużej mierze zależy od narracji panującej wokół niej, ponieważ to ona stanowi kontekst dla liczb i przekonuje do inwestycji nawet najbardziej wstrzemięźliwych inwestorów. W opinii Damodarana świat biznesu dzieli się na gawędziarzy, którzy snują przekonujące opowieści, oraz wielbicieli liczb, którzy opracowują modele i kochają się w arkuszach kalkulacyjnych. Oba te podejścia są jednakowo istotne, ale, jak sugeruje autor, prawdziwy sukces rodzi się z ich umiejętnego połączenia. Dopiero wówczas firma może zrealizować swój potencjał i utrzymać wartość.
Aby to zaprezentować, Damodaran analizuje początki rozwoju Ubera. W ten sposób tłumaczy, jak treść opowieści wpływa na zrozumienie różnych wycen. W obszarze jego zainteresowań znajdują się również Twitter i Facebook – spółki, które osiągnęły wysoką wycenę już na etapie debiutu giełdowego, po czym podążyły różnymi drogami – pierwsza weszła w fazę stagnacji, podczas gdy druga kontynuowała dynamiczny rozwój. Przygląda się także firmom o bardziej ugruntowanym modelu biznesowym, jak Apple czy Amazon, i na ich przykładzie wskazuje, że opowieść może stanowić czynnik wzbogacający, ale i ograniczający. Frapującej analizie poddaje też brazylijski globalny koncern wydobywczy Vale, co pozwala mu wyjaśnić wpływ czynników zewnętrznych na firmę, takich jak miejsce prowadzenia działalności, wykorzystywane surowce czy różnice walutowe.
Rozszerzony opis książki „Wycena firmy” – fragment pochodzi ze wstępu
Już na etapie szkoły średniej świat dzieli nas na tych, którzy snują opowieści (ang. „storytelling”), oraz na tych, którzy analizują dane liczbowe. Człowiek raz zaszufladkowany raczej poza swoją kategorię nie wychodzi. Ludzie od liczb wybierają w szkole przedmioty opierające się na liczbach, potem idą na takie studia (inżynieria, nauki przyrodnicze, rachunkowość), dlatego z czasem tracą umiejętność opowiadania. Uczniowie zakwalifikowani jako opowiadający historie zajmują się przedmiotami humanistycznymi, a potem studiują historię, języki, filozofię albo psychologię. W obu grupach wzmaga się z czasem przekonanie, że tych drugich należy się obawiać i traktować z dużą podejrzliwością. Podczas zajęć, które prowadzę w ramach studiów MBA, na każdym kroku stwierdzam, że te dwie grupy dzieli przepaść nie do zasypania. Mam do czynienia z dwoma plemionami. Każde mówi własnym językiem i każde jest przekonane, że ma monopol na prawdę – i że mylą się ci drudzy.
Przyznaję, że sam jestem raczej liczbowcem niż specjalistą od opowiadania historii. Gdy zaczynałem wykładać zasady wyceny, zwracałem się niemal wyłącznie do ludzi takich jak ja. Zmagając się z różnymi problemami związanymi z wyceną, przekonałem się jednak, że wycenę należy poprzeć odpowiednią opowieścią, w przeciwnym bowiem razie będzie bezduszna i niewiarygodna. Przekonałem się też, że opowieści zapadają w pamięć łatwiej niż arkusze kalkulacyjne. Początkowo szło mi to opornie, ale zacząłem jednak ożywiać moje wyceny za pomocą historii. Na nowo odkryłem w sobie umiejętność opowiadania historii, którą od czasów szkolnych w sobie stłumiłem. Instynktownie nadal pozostaję lewomózgowcem, ale udało mi się wrócić do korzystania również z kompetencji prawomózgowych. Właśnie to doświadczenie – próby powiązania opowieści z liczbami (a także liczb z opowieściami) — usiłuję teraz przelać na karty tej książki.
Postaram się występować na kartach tej książki w wielu różnych rolach. Przez większość czasu będę analizował spółki z punktu widzenia zewnętrznego inwestora, ponieważ właśnie w tej roli występuję najczęściej. Czasami będę odgrywał rolę przedsiębiorcy albo założyciela firmy, który usiłuje przekonać inwestorów, klientów i potencjalnych pracowników o sensowności i wartości mojej firmy. W rzeczywistości nigdy nie założyłem ani nie rozwinąłem firmy wartej miliony dolarów, więc w tej akurat roli mogę nie wypaść przekonująco. Mimo wszystko chciałbym jednak, abyś próbował odnaleźć w moich rozważaniach coś wartościowego. W ostatnich kilku rozdziałach przyjrzę się nawet zależnościom między opowiadaniem historii a analizą danych z punktu widzenia ścisłego kierownictwa spółek giełdowych (znów przyznaję, że nigdy nie byłem dyrektorem generalnym żadnej firmy).
Jeśli uda mi się osiągnąć założone cele, analityk liczbowy czytający tę książkę powinien umieć wykorzystać przedstawiony w niej szablon do budowania opowieści uzasadniających jego wycenę danej spółki. Z kolei czytelnik nauczony opowiadania powinien umieć wykorzystać nawet najbardziej twórczą opowieść jako punkt wyjścia do analizy danych. Mam nadzieję, że moja książka stanie się mostem łączącym oba plemiona – umożliwi im budowę wspólnego języka i pozwoli się rozwinąć w swoich dziedzinach.
Jeśli przeglądasz tę książkę, prawdopodobnie zainteresuje cię również nasz wpis blogowy „Analiza fundamentalna w inwestowaniu – od czego zacząć?”.
Zobacz inne książki z analizy fundamentalnej:
Trader21 o „Inteligentnym inwestorze XXI wieku”: