Czy prawdziwa AI będzie taoistycznym mistykiem?
„Tu jest jakiś wzorzec, zakopany gdzieś w tonach danych” – to mój ulubiony cytat z gry „Mass Effect 2”. Odnosi się on do aktywności, która w nie do końca oczywisty sposób „siedzi” w większości spraw, którymi się zajmujemy – do rozpoznawania wzorców. Poszukiwanie wzorców, powtarzalności i prawidłowości to sprawa życia i śmierci dla organizmów żywych, ale także dla państw i imperiów. Dla inwestora zaś zdolność spostrzeżenia wzorca to zysk lub strata.
W artykule:
Wiedzieć przed innymi: cykl decyzyjny OODA
Świadomość sytuacyjna to jeden z podstawowych terminów pojawiających się we współczesnych koncepcjach prowadzenia wojny. Da się ją też zastosować w innych dziedzinach. Jej pozyskiwanie polega na pobraniu danych ze świata zewnętrznego i ich przetworzeniu w sposób, który sprawi, że podjęta decyzja i działania będą optymalne.
To właśnie wojskowy, a dokładnie amerykański pilot myśliwski John Boyd, sformułował koncepcję OODA, czyli model podejmowania decyzji, który jako narzędzie koncepcyjne pozwala nam lepiej zrozumieć… sposób, w jaki rozumiemy wydarzenia wokół nas. OODA, czyli Obserwacja, Orientacja, Decyzja i Akcja (akronim po polsku i angielsku jest identyczny) pokazuje, że kluczowe jest zbudowanie poprawnego modelu mentalnego sytuacji oraz zdolność do jego przetwarzania w sposób, który pozwoli zbudować predykcję przyszłego przebiegu zdarzeń, a potem podjąć skuteczne działanie.
Zdolność przewidywania rozumiana jako zdolność ekstrapolacji rozpoznanych trendów (projekcja) to dla inwestora święty Graal. Jest nim też stworzenie systemu pozyskiwania, przetwarzania danych, co pozwala podejmować trafniejsze decyzje co do zakupu-sprzedaży, na czas lub wyprzedzić konkurentów.
Świadomość sytuacyjna starożytnych taoistów: doktryna wuwei
Zasadniczo każda aktywność ludzka jest w jakiś sposób powiązana ze zdolnością przewidywania przyszłości. Jest tak z pracami rolnymi, do których zaplanowania potrzebne jest zrozumienie, a przynajmniej staranne rejestrowanie zmian pogodowych i następstwa pór roku. Nawet same rośliny mają ewolucyjnie wbudowany mechanizm rozpoznawania optymalnego momentu na kiełkowanie. Odpowiada za to mechanizm świadomości sytuacyjnej w zakresie ruchu orbitalnego Ziemi – proszę wybaczyć mi to celowo żartobliwe sformułowanie. Kiełkowanie uruchamiane jest przez mechanizm chemiczny aktywowany wydłużającym się wiosną czasem trwania dnia.
Już w fazie Obserwacji i Orientacji zaczyna się pole do podstępów i forteli. Jakże powszechne w świecie inwestycji i pierwotnej natury jest to zajęcie! Niech za przykład posłuży taktyka polowania czapli czarnej zamieszkującej Afrykę. Brodząc w płyciznach, czapla tworzy ze skrzydeł parasol, który rzuca na wodę cień. Czapla widzi dzięki temu to, co jest pod wodą. Ale też zwabia ku sobie ofiary – małe rybki, które lubią cień, gdyż skryte w nim szybciej dostrzegą nadciągającego drapieżnika.
Zgłębiając starożytne księgi chińskie, nie sposób nie trafić na „Księgę przemian”. Osobę „racjonalną” odstręczy od niej miano księgi wróżb. Tak było początkowo i ze mną. Księga pokazuje, jak dwie komplementarne siły, Yin i Yang, transformują w nieustannej oscylacji i zgodnie z Naczelną Wszechzasadą, czyli Dao – stąd taoizm to nazwa filozofii i religii.
Ale „Księga przemian”, choć rzeczywiście większość osób traktuje ją w sposób mistyczny, okazuje się instruktażem postrzegania prawideł i wzorców wszechświata. Zdarzenia i zjawiska oscylują lub zmieniają swoje natężenie we właściwym sobie rytmie. Tak jest z porami roku, cyklem dobowym, starzeniem się organizmów, gotowością bojową armii, cyklami koniunkturalnymi. Ze wszystkim.
Osoba dostrojona do tych prawideł, a więc ktoś, kto zebrał dane o zdarzeniach przeszłych (Obserwacja) i wygrzebał „zakopane w tonach danych” prawidłowości (prawa fizyki, prawa cykli koniunkturalnych itp.) jest w stanie zbudować model przyszłych zmian stanu rzeczy (Orientacja) i dostosować swoje działania.
Zasłona mistycyzmu skrywa całkowicie racjonalny poradnik dostosowania się do rytmu oscylacji rozmaitych parametrów. Jeśli te parametry znormalizować i wprzęgnąć we wzory matematyczne i fizyczne, otrzymujemy zbiór narzędzi, który nazywamy metodą naukową.
Traktat „Sztuka wojny” i homeostaty
Tak ceniony przez wszystkich traktat „Sztuka wojny” jest wręcz przesycony powyżej zarysowaną filozofią rozumienia i oddziaływania na świat. Koncentruje się na szczególnym przypadku: posługiwaniu się armią i siłą militarną oraz agenturalną jako instrumentem oddziaływania i przetrwania.
Nawiązując do OODA, traktat jest też prekursorskim dziełem protonaukowym. Mistrz Sun, jego domniemany autor, proponuje „zliczanie deszczułek przewag”, czyli ważenie znormalizowanych parametrów składających się na siłę gospodarczą, moralną (chodzi o zdolność osiągania kolektywnych celów) i militarną. To mistrz Sun głosi w rozdziale I swojego traktatu. W rozdziale II pt. O posługiwaniu się szpiegami kreśli wizję budowania świadomości sytuacyjnej i przestrzeni decyzyjnej dla władcy, który toczy bezustanną grę o utrzymanie istnienia swojego państwa.
Budowanie modeli mentalnych za pomocą informacji pozyskanych przez ludzi (a nie siły nadprzyrodzone) do dziś jest inspiracją uniwersalną. To biały i każdy inny wywiad. Zasadniczo bardzo to działalność łatwa do oderwania od pierwotnego kontekstu – toczenia wojen za pomocą armii.
Jest tak dlatego, że opierając się na filozofii wuwei, autor traktatu tak naprawdę daje czytelnikowi do ręki zestaw prawideł działań uniwersalnych w dwójnasób. Są one ponadczasowe i dają się zastosować do każdego systemu homeostatycznego. Homeostat najogólniej to system, którego „motywacją” działania jest przetrwanie. Organizmy biologiczne, państwa i imperia, firmy… wszystkie te systemy mogą być traktowane jako homeostaty, których zachowaniem rządzą dające się przewidzieć i odkryć prawidła, wzorce.
Prawdziwa AI i rozpoznawanie wzorców
W ostatnich latach sztuczna inteligencja (ang. AI) to buzz word, czyli modne słowo – coś, czym każda firma musi się pochwalić, jeśli chce być uważana za lidera. Ale w moim przekonaniu wciąż daleko nam do prawdziwej sztucznej inteligencji, która rzeczywiście rozumie otaczający ją świat i z którą wchodzi w interakcję. Dziś AI to nie tyle rozumiejący intelekt, co automat, który za pomocą skomplikowanych algorytmów wyszukuje wzorce i powtarzalności, korzystając z olbrzymiej bazy danych. Naturalnie komputery są od ludzi dużo szybsze w przeszukiwaniu zbiorów danych. Tę właśnie metodą brute force są w stanie nas wyprzedzić, a obserwującym dać złudzenie inteligencji.
Aktualnie podstawą działania „sztucznej inteligencji” jest karmienie sieci neuronowej olbrzymią ilością zestawów danych. Dane są przetwarzane za pomocą modyfikowalnych algorytmów (procedur matematycznych). Metodą „selekcji naturalnej” i kontrolowanych dostrojeń algorytmy te modyfikuje się tak, że wygrywa ten, który da na wyjściu wynik najbliższy rzeczywistemu. Wtedy można powiedzieć, że udało się znaleźć jakąś prawidłowość. Oczywiście ideałem jest, jeśli algorytm da się zapisać za pomocą jakiejś eleganckiej, sprytnej funkcji matematycznej.
Fascynującym przykładem takiego wyczynu wykrycia prawidłowości okazało się niedawno powierzenie AI zaprojektowanie eksperymentu w dziedzinie fizyki kwantowej. Projektantom eksperymentu udało się znaleźć prawidłowość, która była niedostrzegalna dla człowieka. To fascynujące zdarzenie. Zapowiada przy tym moment odkrywany na kartach książek SF: dialog między człowiekiem a sztuczną inteligencją urywa się w chwili, w której ludzie po prostu przestają rozumieć, co sztuczny umysł do nich mówi. Posługując się o wiele bogatszą od naszej „siatką pojęciową” odkrytych wzorów, sztuczna inteligencja natychmiast stanie się dla nas tym, czym my jesteśmy dla naszych psów. Pies może przynieść gazetę, ale nie porozmawia z nami o jej treści.
Dokładnie o takiej barierze komunikacyjnej, a właściwie „przewadze decyzyjnej” intelektów górujących nad nami w rozpoznawaniu wzorców, mówi amerykański fizyk i popularyzator nauki Michio Kaku:
Jeśli ci obcy są inteligentniejsi od nas, w jaki sposób byliby inteligentniejsi? […] Głównym składnikiem inteligencji jest zdolność przewidywania przyszłości. Zdolność modelowania dziś, aby zobaczyć jutro. Wysokiego poziomu inteligencji wymaga zdolność rozumienia praw natury, praw natury ludzkiej. Jaki jest najbardziej prawdopodobny rezultat przyszłych zdarzeń. […] Jeśli są oni inteligentniejsi od nas, będą widzieć przyszłość lepiej niż my. Będą widzieć rezultaty, których my nie zobaczymy. Będą modelować scenariusze, które nam się nawet nie przyśnią. Będą mogli nas przechytrzyć… za każdym razem.
„Punkt wejścia” inwestora: decyzja i akcja
Aby uzyskać przewagę informacyjną, trzeba wiedzieć wcześniej, przetworzyć informację trafniej, zdecydować szybciej. I dopiero wtedy przychodzi czas na działanie – skuteczne, czyli przynoszące zysk. I oczywiście szybkie.
Wspomniany eksperyment kwantowy pokazuje, że już teraz sztuczna inteligencja może działać w sposób dla nas niezrozumiały, że potrafi lepiej dostroić się do prawideł świata czy to praw natury, czy to zrealizować lepszą predykcję wartości akcji, czy innych trendów rynkowych. „Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to myśl «mój program ma buga, bo takie rozwiązanie nie może istnieć»”, wspomina autor eksperymentu z zakresu fizyki kwantowej.
„Prawdziwa” inteligencja będzie w moim przekonaniu o rzędy wielkości potężniejsza niż stosowane obecnie algorytmy. Będzie zdolna do wykrywania „punktów wejścia”, które dla zwykłych ludzi, nawet wspomaganych zaawansowanym przetwarzaniem danych… będą niemożliwe do analizy. Tu mogę odwołać się do „wojen monadalnych”, opisanych w książce „Czarne oceany” przez Jacka Dukaja. Fascynująca lektura dla każdego inwestora, który chce pogłębić swoją wyobraźnię zawodową.
Zanim wkroczymy do ery myślących i wykrywających wzorce maszyn, możemy zachwycać się prawidłowościami, które odkrywali i starożytni i współcześni mistrzowie obserwacji świata. Jednym z nich jest Sun Zi, który swój podręcznik rozpoznawania wzorców i trendów oraz manipulowania nimi przekazał nam w postaci nieśmiertelnego traktatu „Sztuka wojny”. Podręcznik ten ma o tyle podwójną wartość, że uwzględnia najważniejsze prawidła aktywności ludzi: ma ona charakter konfliktu i sprzeczności interesu. Jest więc polem stosowania podstępów, wybiegów i chytrych sztuczek. W takiej wizji wojna – to szczególnie trafne określenie – jest konfrontacją dwóch ludzkich woli. Wygra ten, kto zrozumie lepiej prawidła rozgrywki i zdoła zbudować instrumenty oddziaływania tak, aby przetrwać lub osiągnąć zysk.
Tymczasem nasz świat komplikuje się. Podejmowanie decyzji, które realizowane są poza kontrolą rozumiejącego je człowieka, będzie coraz powszechniejsze. Jest jednak ono sprzeczne z podstawową zasadą Warrena Buffetta: „Nie inwestuj w coś, czego nie rozumiesz”. To temat do dłuższej zadumy i na inną okazję.
Twórca artykułu: Piotr Plebaniak, autor książek „Traktat Sztuka wojny” i „Sun Zi i jego Sztuka wojny”.