Kryptowaluty – symbol przyszłości czy największe oszustwo świata?

7 sierpnia 2023

W 2010 roku 1 bitcoin wart był $0,39, natomiast w kwietniu 2021 roku jego cena przekroczyła już $63,000. W związku z tym wielu obserwatorów przestrzeni kryptograficznej zadaje sobie pytanie, czy kryptowaluty są odpowiedzią na dzisiejszy globalny kryzys gospodarczy.

kryptowaluty symbol przyszłości czy oszustwo?

Przez jednych szumnie nazywane rewolucją na miarę naszych czasów, innym przywodzą na myśl największe oszustwo w historii świata finansów – ilu jest ludzi, tyle możemy spotkać opinii, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że im bardziej zagłębiamy się w przestrzeń kryptowalut, tym mniej rozumiemy.

Bo jak inaczej niż zdziwieniem zareagować na to, że prosty zlepek danych może zostać sprzedany za horrendalną kwotę 91,8 mln dolarów? Zdziwienie tym bardziej może podsycać fakt, że ten „pieniądz” na pierwszy rzut oka przypomina dobrze nam znaną z kont bankowych wirtualną reprezentację, jednak przyglądając się mu bliżej, bardzo szybko weryfikujemy swoje przekonania, okazuje się bowiem, że ta innowacja funkcjonuje na zupełnie innych zasadach.

Wolna amerykanka

Nie da się ukryć, że kryptowaluty stanowią jeden z większych (jeśli nie największy zaraz po AI i AR) technologicznych przeskoków, jakie do tej pory przydarzyły się ludzkości. Wraz z ich dynamicznym rozwojem do słownika finansów weszło wiele nowych i nieznanych do tej pory terminów: blockchain, NFT, Web 3.0, Ethereum czy najsłynniejszy Bitcoin, a to tylko niektóre z tajemniczych i trudnych do zrozumienia technologicznych zwrotów. Technologicznych, bo jest to przestrzeń z pogranicza informatyki i finansów.

Dla zewnętrznego obserwatora kryptowaluty są wizją wolnego i pozbawionego centralizacji rynku, a więc takiego, który jest uniwersalny i odporny na wszelkiego rodzaju kryzysy. „Wolna amerykanka” – można by rzec. To piękna i fundamentalna dla kryptowalut wizja, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują

Mimo to w mediach nieustannie rozbrzmiewają głosy krzyczące o „kolejnym krachu” na rynku kryptowalut, co rusz można natknąć się na nieprzychylne opinie o braku bezpieczeństwa, niestabilności i ogólnej przestrzeni stworzonej dla przestępczości. Czy tak jest naprawdę? Już teraz mogę powiedzieć, że większość z tych artykułów to powielane od lat bzdury. Poza tym, jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z aktywami kryptograficznymi , powinien mieć na uwadze, że wiele z tych opinii bierze się po prostu z niewiedzy.

Kryptowaluty to stosunkowo nowa, jeszcze raczkująca przestrzeń, a jak dobrze wiemy z lekcji historii, każda innowacja z automatu była, jest i będzie demonizowana – taka jest ludzka natura. Tak było w przypadku prądu, żarówek czy komputerów, tak dzieje się również w przypadku sztucznej inteligencji czy właśnie kryptowalut. Dodatkowym czynnikiem nakręcającym tę niemiłosiernie długą medialną tyradę o domniemanym niebezpieczeństwie są niestabilne ekonomicznie czasy, które zmniejszają tolerancję na ryzyko i utrudniają adaptację nowoczesnych rozwiązań. W ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

„Heyday” i remedium na inflację

Globalna gospodarka znajduje się właśnie w punkcie zwrotnym – wciąż nie może otrzepać się z inflacyjnego kurzu pozostawionego przez postpandemiczny szał. Wszystko to składa się nie tylko na gorszą tolerancję ryzyka, ale również na strach, niepewność, a także zwątpienie w powodzenie działania światowych Banków Centralnych. W obliczu tak dużych globalnych wyzwań naturalnym jest, że inwestorzy przejawiają wysoki stopień zaniepokojenia związany z bezpieczeństwem zgromadzonych oszczędności.

W świetle kryzysu zaufania do scentralizowanych instytucji finansowych ktoś może zapytać, czy kryptowaluty nie powinny przeżywać właśnie swojego „heyday”?

Pod zgrabnym określeniem kryptowalut jako „remedium na inflację” kryje się znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać. W założeniu Bitcoin jest pieniądzem wirtualnym – otwartym dla wszystkich, niezależnie od tego, kim jesteśmy i gdzie się znajdujemy. Jest również pieniądzem globalnym i nie obowiązują go żadne granice. To symbol wolności i rewolucji finansowej. Tym, co odróżnia go od fiat, czyli walut takich jak dolar amerykański czy euro, jest jego skończoność, bowiem zaprogramowany na lata w przyszłość posiada ograniczoną ilość 21 milionów. To w oczach niektórych inwestorów czyni go odpornym na inflację

„Najsłabszym ogniwem systemu jest użytkownik”

Pośród pochlebnych głosów wychwalających niezależność kryptowalut dosłuchać można się jednak i takich, które zwracają szczególną uwagę na wpływ inflacji na kryptowalutową kapitalizację rynkową. Głosy te równie głośno i donośnie krzyczą o najniższych niżach, jakich przestrzeń kryptograficzna doświadczyła w 2022 roku.

Czy oznacza to, że obraz wolnego rynku finansowego zostaje automatycznie zburzony, a cała przestrzeń kryptowalutowa to kłamstwo, które tak jak i inne rynki ulegnie globalnemu kryzysowi gospodarczemu?

Nie.

Trzeba pamiętać, że przestrzeń kryptowalut tworzona jest nie przez scentralizowane instytucje czy sztuczną inteligencję chcącą podbić świat, ale przez zwykłych ludzi. Stąd naturalnie pośród miliona codziennie przetwarzanych danych i innowacyjnych rozwiązań technologicznych swój udział ma w tym także czynnik ludzki. Każdy informatyk zna hasło „najsłabszym ogniwem systemu jest użytkownik”, co ma swoje zastosowanie także w przypadku przestrzeni finansów, w szczególności kryptowalut.

Rynkiem aktywów kryptograficznych rządzą ogromne emocje. Jego aktywni uczestnicy każdego dnia narażeni są na FOMO czy presję czynników społeczno-gospodarczych, stąd tak dużo słyszy się o kolejnych domniemanych „krachach”. Kluczem jest tu opanowanie emocji. Jeżeli inwestując, w porę tego nie zrobimy, kryptowaluty bardzo szybko pokażą nam swoje drugie, to brzydsze oblicze.

Trzeba być świadomym niebezpieczeństw płynących z dynamicznego dopływu dopaminy. Pozwalając dojść do głosu niepohamowanej chciwości, w mgnieniu oka możemy stracić nasze oszczędności. Przykładem jest chociażby gra na dźwigni czy możliwość zakupu niezidentyfikowanych ryzykownych monet. Obie te możliwości, choć bardzo kuszące wizją szybkiego zysku, nie mają nic wspólnego z mądrą i przemyślaną inwestycją.

Złota zasada – nie inwestuj więcej, niż jesteś w stanie stracić.

Czy to już przyszłość?

Czy kryptowaluty to symbol przyszłości świata finansów? A może jest to największe oszustwo w historii? Na to pytanie każdy inwestor musi odpowiedzieć sobie sam.

Warto mieć na uwadze, że media podejmują tematykę kryptowalut w momentach najgorszych dla rynku, na przykład w obliczu nagłych i dynamicznych spadków. To z kolei prowadzi do braku zaufania i masowego dystansowania się od tej przestrzeni. Kiedy jednak poznajemy się trochę bliżej z kryptowalutami, okazuje się, że spadki, nieważne jak gigantyczne, nie trwają wiecznie. Wielokrotnie na przestrzeni ostatnich 11 lat przeżywaliśmy niezliczoną ilość takich kryzysów i za każdym razem wychodziliśmy z tego albo bez szwanku albo z niewielkimi ubytkami. To sinusoida.

Niezależnie od tego, co przeczytamy w mediach, trzeba pamiętać, że sprawdzone i stabilne kryptowaluty takie jak Bitcoin czy Ethereum to gwarancja bezpieczeństwa. Każdego dnia hakerzy podejmują niezliczone próby dostania się do tych sieci, ale jeszcze nigdy nikomu się to nie udało i raczej w najbliższej przyszłości pozostanie to niezmienne.

Autor: Marek Stiller

Marek Stiller

Przedsiębiorca, aktywnie działający w branży blockchain. Od kilku lat całościowo poświęcający uwagę budowie największej sieci edukacyjnej w niszy kryptowalut. Według niego, jesteśmy obecnie na etapie skalowania i po okresie strukturyzacji, przejdziemy do ostatecznego momentu przejścia świata kryptowalut do tzw. mainstreamu. Prywatnie pasjonat kolarstwa, przyrody i inwestycji alternatywnych.

Książka Marka Stillera „Vademecum kryptowalut”

Vademecum kryptowalut
Vademecum kryptowalut
maklerska program partnerski