„Wilki z Wall Street” – gdy inni tracą, oni się bogacą
Dla jednych rynek inwestycyjny istnieje po to, by mogli chronić swój majątek, dla innych, by mogli się wzbogacić. Są jednak i tacy, dla których obecność na giełdach światowych jest świetną okazją do sprawdzenia swoich umiejętności. Ich inwestycyjne dokonania przeszły do historii i stanowią imponującą lekcję dla inwestorów z całego świata. Poniżej przedstawiamy pięć słynnych zagrań giełdowych, które dla wielu mogą być doskonałą inspiracją do zdobywania wiedzy na temat rynków finansowych.
Jesse Livermore – 1929 rok
Uważany jest za jednego z najlepszych traderów wszech czasów. Jeden z niewielu, którzy zamiast stracić – zarobili na krachu w 1929 roku. Jedno zagranie zapewniło mu fortunę i uczyniło jednym z najbogatszych ludzi na ziemi. Za życia kilkukrotnie bankrutował i kilkukrotnie zaskakiwał zyskami. Kiedy zmarł, pozostawił po sobie długi.
Jego zdolność do dostrzegania wzorców w notowaniach giełdowych pozwalała mu zauważyć oznaki strachu lub euforii na chwilę przed resztą giełdy. Tak było również w przypadku Wielkiego Krachu. Widział coraz więcej sygnałów zwiastujących zbliżające się problemy na giełdzie i w idealnym momencie otworzył dużą pozycję, która zyskiwała, gdy cały rynek leciał w dół.
Wówczas ludzie tracili zarówno majątek, jak i pracę, a fortuna Livermore’a rosła w niebotycznym tempie. Na pewnym etapie wynosiła ona ponad 100 milionów dolarów (dziś byłaby to równowartość ponad 1,5 miliarda dolarów). W tamtych czasach na całym świecie było zaledwie kilka tak bogatych osób.
Paul Tudor Jones – 1987 rok
Słynny „czarny poniedziałek” dla tego tradera był dniem obfitym w zyski, w przeciwieństwie do pozostałych uczestników rynku. Ze względu na swoje doświadczenie w handlu kontraktami towarowymi bardzo dobrze rozumiał specyfikę tych instrumentów. Potrafił wykorzystać stosowaną w nich dźwignię finansową oraz irracjonalne wyceny na rynkach finansowych, aby zarabiać, gdy inni tracili.
Uznał, że ryzyko planowanego zagrania jest niezwykle niskie, a potencjał zarobku wręcz nieograniczony. Na dwa tygodnie przed tym, jak na giełdzie doszło do załamania, Paul Tudor Jones zaczął otwierać pozycje. Dzięki swojemu sprytnemu posunięciu zarobił 100 milionów dolarów.
George Soros – 1992 rok
Ten węgierski spekulant jest często określany jako „człowiek, który złamał bank Anglii”. Jego przydomek wziął się od jednego ryzykownego zagrania, które przeszło do historii. W odpowiednim momencie dostrzegł słabość funta angielskiego i wykorzystał ogromny kapitał, by wywrzeć presję cenową na tę walutę.
Dzień 16 września 1992 roku, czyli „czarna środa”, jest uznawany za dzień, w którym spekulanci, z Sorosem na czele, doprowadzili do gwałtownego osłabienia funta. Funt (będący wówczas częścią europejskiego systemu rozliczeniowego ERM) tracił zarówno na kursie, jak i na inflacji. Brytyjczycy zostali zmuszeni do wycofania gotówki z tego systemu rozliczeniowego, aby ratować wartość funta w oczach świata. Otwarta pozycja Sorosa, przy uwzględnieniu dźwigni, wynosiła na pewnym etapie ponad 10 miliardów dolarów. Gdy funt się mocno osłabił, Sorosowi udało się zagarnąć zysk w wysokości 1 miliarda dolarów.
Michael Burry – 2008 rok
Choć udało mu się zarobić zarówno na pęknięciu bańki dot-comów w 2001 roku, jak i bańki sub-prime (kredytów hipotecznych wysokiego ryzyka), zdecydowanie ta druga historia jest bardziej rozpoznawalna. Jego rozegranie w 2008 roku było inspiracją do napisania książki oraz nakręcenia filmu „The Big Short”. Ryzyko systemowe związane z tanimi kredytami hipotecznymi narastało od wielu lat. Na pewnym etapie bańka pękła, doprowadzając do ogromnego krachu na rynku nieruchomości.
Burry obserwował ten rynek przez wiele lat wstecz – od 2005 roku. Cierpliwie czekał na moment, w którym zauważył, że na rynku nie ma już paliwa do dalszych wzrostów i niedługo dojdzie do spadków. Początkowo pozycje, które otworzył, mocno traciły, a bańka wciąż nie pękała. Inwestorzy z jego funduszu zaczęli się stresować, że rynek rośnie, a ich środki maleją – zaczęli żądać wycofania kapitału. Burry zaryzykował swoją reputacją i im odmówił, ponieważ wierzył bardzo mocno w swoją teorię. Kilka miesięcy później udało mu się spieniężyć zysk w wysokości 700 milionów dolarów
Amerykański inwestor giełdowy, który słynie ze swojego kontrariańskiego podejścia do wydarzeń na giełdach światowych. Odpowiednio wcześnie, ponieważ na początku 2020 roku, zaczął przyglądać się wtedy mało popularnemu wirusowi COVID-19. Obawiając się rozwoju sytuacji, postanowił zabezpieczyć zyski swojego funduszu na wypadek, gdyby wirus okazał się czymś poważniejszym. Intuicja go nie zawiodła, bo niedługo później głównymi tematami rozmów na świecie były pandemie, blokady i zerwane łańcuchy dostaw.
Bill Ackman – 2020 rok
Amerykański inwestor giełdowy, który słynie ze swojego kontrariańskiego podejścia do wydarzeń na giełdach światowych. Odpowiednio wcześnie, ponieważ na początku 2020 roku, zaczął przyglądać się wtedy mało popularnemu wirusowi COVID-19. Obawiając się rozwoju sytuacji, postanowił zabezpieczyć zyski swojego funduszu na wypadek, gdyby wirus okazał się czymś poważniejszym. Intuicja go nie zawiodła, bo niedługo później głównymi tematami rozmów na świecie były pandemie, blokady i zerwane łańcuchy dostaw.
Bill zareagował szybciej od reszty świata i zanim rynki zanurkowały, zmobilizował swoich traderów do znalezienia jak największej liczby sposobów na zabezpieczenie aktywów. Jego celem było wyodrębnienie jak najtańszych aktywów z asymetrycznym ryzykiem. W sumie przeznaczył 27 milionów dolarów, by zabezpieczyć fundusz o wartości 6,5 mld dolarów. Gdy tłum wpadł w panikę, wspomniane 27 milionów zamieniło się w 2,6 miliardów dolarów. To prawie 100-krotny zwrot na przestrzeni zaledwie kilku dni.
Podsumowanie
Osiąganie spektakularnych sukcesów na giełdzie jest sztuką, którą opanowują nieliczni. Nie zawsze liczy się tylko doświadczenie i znajomość rynków finansowych czy psychologii tłumu – czasem to kwestia intuicji i odrobiny szczęścia. Biografie wielkich inwestorów mogą być nie tylko inspirujące, ale także pouczające – my decydujemy o tym, jaką lekcję chcemy z nich wyciągnąć.
Twórczyni artykułu: Ewa Puda