John Bogle „Dość”: Kapitalizm pod lupą w książce

28 kwietnia 2025

Na czym polega kapitalizm? Od „mieć” po „mieć więcej”

Ewolucja systemu od rewolucji przemysłowej do współczesności

Kapitalizm ma swoje korzenie w rewolucji przemysłowej, która miała miejsce w XVIII i XIX wieku. W tym okresie nastąpił gwałtowny rozwój przemysłu i handlu, co doprowadziło do powstania nowych form własności i organizacji gospodarczej. Wprowadzenie maszyn i technologii produkcyjnych zrewolucjonizowało sposób wytwarzania dóbr, co z kolei przyczyniło się do wzrostu efektywności i obniżenia kosztów produkcji.

W XIX wieku kapitalizm stał się dominującym systemem gospodarczym w Europie i Ameryce Północnej. Wzrost gospodarczy i rozwój infrastruktury przyciągały inwestorów i przedsiębiorców, co prowadziło do dalszego rozwoju gospodarki kapitalistycznej. W XX wieku kapitalizm przeszedł przez wiele zmian i reform, w tym wprowadzenie polityki socjalnej i regulacji rynkowych, które miały na celu złagodzenie negatywnych skutków wolnego rynku.

Dziś kapitalizm jest systemem globalnym, który przybiera różne formy w zależności od kraju i jego polityki gospodarczej. Pomimo licznych wyzwań i kryzysów, kapitalizm pozostaje dominującą formą organizacji życia gospodarczego na świecie.

Książka Johna C. Bogle’a „Dość” pomaga odnaleźć prawdziwe wartości w życiu codziennym.

Dla wielu Polaków, żyjących w szybko zmieniającej się rzeczywistości ekonomicznej, ta książka może być światłem w tunelu pokazującym, że prawdziwe bogactwo nie zawsze mierzy się liczbą posiadanych dóbr. Porusza tematykę równowagi między pracą a życiem prywatnym oraz podkreśla wartość etyki w biznesie – aspekty życia często pomijane w tradycyjnych poradnikach finansowych.

W Polsce, gdzie przedsiębiorczość i inwestowanie stają się coraz bardziej popularne, Bogle ostrzega przed pułapkami szybkiego bogacenia się kosztem wartości.

Rodzaje kapitalizmu

Kapitalizm rynkowy, państwowy i inne formy

Kapitalizm nie jest jednolitym systemem; istnieją różne jego formy, które różnią się stopniem interwencji państwa i rolą wolnego rynku.

  • Kapitalizm rynkowy: W tym systemie prywatna własność i wolny rynek odgrywają kluczową rolę w alokacji zasobów. Przedsiębiorstwa konkurują ze sobą, co sprzyja innowacjom i efektywności. Mechanizm rynkowy, oparty na podaży i popycie, decyduje o cenach i produkcji.
  • Kapitalizm państwowy: W tym systemie państwo odgrywa istotną rolę w gospodarce, często poprzez własność państwowych przedsiębiorstw i regulację rynkową. Państwo może interweniować w celu stabilizacji gospodarki, ochrony zdrowia publicznego i zapewnienia wartości społecznych. Pojęcie kapitalizmu państwowego odnosi się do modelu, w którym państwo aktywnie uczestniczy w alokacji zasobów i pomnażaniu kapitału.
  • Kapitalizm mieszany: Jest to system, który łączy elementy kapitalizmu rynkowego i państwowego. Państwo i sektor prywatny współpracują w celu osiągnięcia zrównoważonego rozwoju gospodarczego. W takim systemie państwo może wprowadzać regulacje, które mają na celu ochronę konsumentów i pracowników, jednocześnie wspierając wolną konkurencję i innowacje.

Każdy z tych systemów ma swoje zalety i wady, a wybór konkretnego modelu zależy od wartości społecznych i celów gospodarczych danego kraju. Warto jednak pamiętać, że niezależnie od formy, kapitalizm opiera się na zasadach własności prywatnej, swobody gospodarczej i dążeniu do zysku.

Na czym polega kapitalizm? Od „mieć” po „pomnażanie kapitału”

Władze państw komunistycznych i socjalistycznych uznawały go za ustrój, w którym właściciele środków produkcji to krwiopijcy wykorzystujący masy pracujące. System wyzysku i ucisku – to definicja i istota kapitalizmu podawana przez ich propagandę.

Posiadanie przez obywateli fabryk, przedsiębiorstw i firm usługowych dla prowadzenia własnej działalności gospodarczej było dla nich ideologicznie nie do przyjęcia. A na tym przede wszystkim polega gospodarka kapitalistyczna – na prywatnej własności, umożliwiającej prowadzenie biznesu dla osiągania zysku, dzięki możliwości sprzedaży towarów i usług na rządzonym przez siły podaży i popytu rynku.

Wolna przedsiębiorczość i konkurencja, a także solidne instytucje finansowe sprzyjające rozwojowi biznesu – to kolejne cechy systemu, którego początki sięgają starożytności, a który pełniejszą formą przybrał w XIII wieku we Włoszech. Kapitalizmem nazywamy system, który ewoluował od czasów starożytnych, przez rewolucję przemysłową, aż po współczesność.

Siłą napędową i kolejną sztandarową zasadą kapitalizmu jest reinwestowanie uzyskiwanego z obrotu dobrami i usługami kapitału oraz dążenie do zysku. Zysk to słowo, które budzi różne emocje, jednak ma niepodważalne uzasadnienie ekonomiczne. Firma musi zarabiać, żeby funkcjonować i wywiązywać się ze swoich zobowiązań finansowych wobec pracowników, dostawców, państwa, pożyczkodawców itp. Inaczej będzie bankrutem.

Kapitalizm ma również znaczący wpływ na rynek pracy, kształtując warunki zatrudnienia i prawa pracownicze.

Część zakumulowanych środków z zasady powinna być przeznaczana na inwestycje w rozwój. Wtedy powstają nowe miejsca pracy oraz lepsze, bardziej konkurencyjne produkty, poprawiają się warunki zatrudnienia, a także odprowadzane są wyższe podatki, które służą dystrybucji dochodu. Wszyscy są na plusie – społeczeństwo się bogaci, pomimo że właściciel firmy bogaci się najbardziej. To jest jednak jego „zapłata/renta za ryzyko”. I chociaż tworzy to dysproporcje majątkowe, poprawia się też ogólny dobrostan społeczny, kondycja gospodarcza, rośnie motywacja do postaw przedsiębiorczych.

To właśnie duch przedsiębiorczości uważa znany inwestor i twórca funduszy inwestycyjnych John Bogle za podstawę sukcesu amerykańskiej gospodarki. Ojcem – tak pojmowanego kapitalizmu – mianowany został Adam Smith, traktujący zysk jako ulepszenie dokonane wcześniej na zasobie.

Z takim podejściem, w którym reinwestycje dokonywane są w sposób ciągły, a ich celem jest rozwój firmy i oferty zgadzał się John Bogle. Autor „Dość” nazywa reinwestycje „życiodajną mocą kapitału włożonego w przedsięwzięcia biznesowe”. Według niego to o właśnie duch przedsiębiorczości stoi za sukcesem i siłą amerykańskiej gospodarki.

Plusy kapitalizmu. System z wadami, ale lepszego nie wymyślono

Jakie zalety kapitalizmu są bezsporne i dlaczego pozostaje on dominującą formą organizacji życia gospodarczego? To jakość i innowacyjność oraz nastawienie na klienta. Wartości społeczne odgrywają kluczową rolę w wyborze modelu gospodarczego, wpływając na jego zalety i wady.

Jednym z najważniejszych plusów jest zdolność do promowania efektywności gospodarczej. W systemie kapitalistycznym przedsiębiorstwa są zmuszone do konkurowania o klientów, co prowadzi do innowacji i poprawy jakości produktów oraz usług dzięki zasadom wolnej konkurencji.

Rywalizacja zmusza firmy do optymalizacji procesów produkcyjnych, co skutkuje niższymi kosztami i lepszymi cenami dla konsumentów. Kapitalizm sprzyja innowacjom dzięki wolności gospodarczej i możliwości inwestowania w nowe pomysły. Przedsiębiorcy mają swobodę tworzenia nowych produktów i usług, co prowadzi do postępu technologicznego.

Konsumenci otrzymują możliwość wyboru spośród szerokiej gamy produktów i usług. Z kolei przedsiębiorcy mogą decydować o tym, jakie produkty wprowadzić na rynek oraz jaką strategię przyjąć. Ta różnorodność nie tylko zwiększa satysfakcję klientów, ale także stymuluje konkurencję na rynku, co prowadzi do dalszego rozwoju innowacji.

Kapitalizm wspiera też rozwój rynków finansowych, które odgrywają kluczową rolę w alokacji kapitału. Rynki te umożliwiają przedsiębiorstwom pozyskiwanie funduszy na rozwój oraz inwestycje, co z kolei stymuluje wzrost gospodarczy. Dzięki różnorodności instrumentów finansowych inwestorzy mają możliwość lokowania kapitału w najbardziej obiecujące przedsięwzięcia. Jak pisze Bogle:

„Ułatwia optymalną alokację kapitału wśród całej różnorodności jego użytkowników; umożliwia efektywne interakcje między kupującymi i sprzedającymi; zapewnia nadzwyczajną płynność; wzmacnia zdolność jednych inwestorów do zbijania kapitału na dyskontowaniu wartości przyszłych strumieni gotówkowych, a innym umożliwia nabywanie praw do tych strumieni (…).

Kryzys kapitalizmu. Czy kapitalizm finansowy to Mr Hyde amerykańskiej gospodarki?

Lata 70. i 80. XX wieku przyniosły jednak nowy trend. Produkcję zaczęto traktować jako zadanie dla krajów rozwijających się. Na wiodącą pozycję wysunęły się rynki finansowe, stając się głównym źródłem dochodów również dla firm niefinansowych. Kapitalizmowi zaczęto zarzucać, że przyczynia się do nierówności społecznych i kontrowersji związanych z alokacją zasobów.

Branża biznesowa odkryła, że można zarabiać więcej, grając aktywami na giełdzie, niż na podstawowej działalności produkcyjnej lub usługowej. To, co miało pierwotnie służyć rozwojowi firm (akcje jako forma zasilenia finansowego dla rynkowej ekspansji), nagle stało się batem zmuszającym do wprowadzania oszczędności w celu wykazywania coraz lepszych wyników przed akcjonariuszami.

Akcje przestały być jednym z podstawowych sposobów na inwestowanie w przedsiębiorstwa, by je perspektywicznie wzmocnić. Stały się źródłem spekulacyjnego zysku. Pomnażanie kapitału stało się kluczowym aspektem nowoczesnej gospodarki, wpływając na nierówności społeczne i sposób postrzegania zysków w kontekście pracy menedżerów i właścicieli.

Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się nowe, złożone instrumenty finansowe i oferujące je biura maklerskie. Obietnica wysokich zarobków na giełdzie i pokaźnych zastrzyków strumieni finansowych wynikających z handlem akcjami przedsiębiorstw uzależniła gospodarkę od rynku finansowego. Pozwoliło to branży finansowej dyktować warunki i uchodzić na sucho z praktykami groźnymi dla realnej gospodarki.

Niebezpieczne operacje przyznawania kredytów (w tym hipotecznych) obarczonych niezwykle wysokim ryzykiem, przez lokowanie ich w pakietach wśród pożyczek z lepszymi prognozami spłacalności, przypominały schemat piramidy finansowej.

Jak zauważa Bogle „W ramach tego trendu koszty automatycznie rosną wraz z tworzeniem bardzo skomplikowanych instrumentów pochodnych (derywatów), za których sprawą w system finansowy zostały wbudowane olbrzymie a niezgłębione rodzaje ryzyka”. Upadki banków, to były bomby, które wybuchły w twarz światowej gospodarki w roku 2007 r. Nastał globalny kryzys.

Zadłużenie sektora finansowego do połowy 2008 roku wyniosło bezprecedensowe 975 miliardów dolarów i nadal wzrastało. Autor „Dość” tak opisuje ten moment: „ryzykowne, lekkomyślnie niezabezpieczone, skomplikowane i kosztowne instrumenty kredytowe stworzone przez te firmy zaczęły przypominać zbyt nawarzone piwo, które trzeba było wypić jednym haustem na miejscu”.

Syreni śpiew rynków maklerów. Za mała odpowiedzialność, przy za dużych kosztach

Maklerzy namnażają instrumenty finansowe i obiecują złote góry. Cieszą się statusem celebrytów i zarabiają krocie, nawet gdy ich transakcje przynoszą straty. Bogle nazywa to wprost „wyłudzaniem wartości od klienta” i pisze „Innowacje finansowe służą tylko danej instytucji finansowej, a nie jej klientom”.

Od inwestowania długoterminowego w silne podmioty, ważniejsza stała się spekulacja, szaleńcze tempo przesuwania kapitału w kapitalizmie – dosadnie określone przez Bogle’a, jako „kupczenie aktywami”. Ażeby zadowolić akcjonariuszy i zachęcić do kupna nowych akcji przez dobre wyniki finansowe firmy, zaczęto szukać radykalnych taktyk cięcia kosztów – przenoszono produkcję do krajów o niskich kosztach pracy, redukowano zatrudnienie, dokonywano fuzji oraz sprzedaży składników majątku.

W ten sposób firmy od lat 70. ogarnął szał odchudzania i fetyszyzacja krótkoterminowych wyników. Rosły natomiast pensje maklerów i menedżerów funduszy i pobierane przez nich opłaty. Wprost proporcjonalnie malała natomiast odpowiedzialność.

Jak zauważa Bogle – od produktywności ważniejsza zaczęła być zyskowność, a od odpowiedzialności chciwość. Jego zdaniem „Niebotyczne koszty wygenerowane przez system finansowy jeszcze bardziej wzrosły, jednocześnie przynosząc ogromne korzyści tym, którzy są dobrze usadowieni w samym jego środku i zarabiają nawet wtedy, gdy ich klienci zostają (oględnie rzecz ujmując) zubożeni”.

Usługi maklerskie i finansowe zawierają nieproporcjonalnie do swej wartości koszty i opłaty. Bogle pisze „magia skumulowanych zysków bezwzględnie ulega potężnej tyranii skumulowanych kosztów. (…)  Sektor finansów nie tylko jest największym sektorem naszej gospodarki; jest on również jedynym jej sektorem, w którym klienci nawet w największym przybliżeniu nie otrzymują tego, za co płacą”.

Dzieje się tak nawet wtedy, gdy strategie inwestycyjne przynoszą straty i firmy ogłaszają bankructwa. „Kiedy spekulacja przynosi zyski, menedżerom przypadają kolosalne nagrody, ale kiedy przynosi straty, oni wcale nie tracą na tym w takim samym stopniu, jak inwestorzy” – komentuje w „Dość” J. Bogle.

W czasie kryzysu w 2007 r. pomimo, iż straty były katastrofalne, prezesom Citigroup, czy też Merrill Lynch wypłacono horrendalnie wysokie premie i odprawy. Prezesowi tego ostatniego, jak wskazuje w swojej książce Bogle „w całości został też wypłacony przez zarząd pakiet bonusowy obejmujący plan emerytalny, który przyznano mu z chwilą rezygnacji ze stanowiska w październiku 2007 roku — kolejne 160 milionów”.

Księgowość – największy sektor kreatywny? Manipulacje finansowe

Koncentrowanie się na natychmiastowych zyskach, oprócz zatracenia długofalowej perspektywy rozwoju, miało jeszcze jedną konsekwencję. Doprowadziło do narodzin kreatywnej księgowości. Manipulacje i żonglowanie liczbami dla zwiększenia wykazywanych zysków i prognoz, minimalizowały postrzegane przez inwestorów ryzyko i wiodło do błędnych decyzji.

Jak pisze Bogle „Poluzowane standardy rachunkowości (czyli „kreatywne” żonglowanie liczbami) umożliwiają wytwarzanie całkiem z sufitu iluzorycznych wartości branych za zyski”. Prognozy tworzone przez firmy wyrażone liczbowo są według niego sztucznym tworem, wygenerowanym zgodnie z wolą zarządów. Zniekształcają informacje wysyłane rynkowi. Zyski są według niego wywróżone z fusów. Rynek finansowy przypomina przez to bardziej kasyno, a przecież świat finansów nie powinien być jak Las Vegas.

Konsekwencje przegranej dotykają cały świat. Kryzys w 2007 r. miał wymiar globalny, rozlał się na wszystkie kontynenty. Długofalowe inwestowanie zwiększające stabilność rynku finansowego i realnej gospodarki, powrót do odpowiedzialności i przedsiębiorczości, do perspektywicznego rozwoju firm, do prognoz bez mizdrzenia się do akcjonariuszy i zarządów – to według autora „Dość” nastąpić musi, by kapitalizm służył wszystkim i miał efekt stymulujący dla gospodarek. Ujmują to dobrze słowa Bogle’a:

„Na realnym rynku biznesowym, realnie istniejące przedsiębiorstwa wydają realne pieniądze, zatrudniają realnie istniejących ludzi i dokonują realnych inwestycji kapitałowych, aby wytwarzać realne produkty i świadczyć realne usługi. Jeśli uzyskują przewagę nad konkurentami dzięki realnym przewagom, osiągają realne zyski, z których wypłacają realne dywidendy.

Takie działania wymagają jednak rzeczywistej strategii, rzeczywistej determinacji i rzeczywistych nakładów kapitałowych, nie wspominając o wymogu, jakim jest rzeczywista innowacyjność i rzeczywisty foresight. Na rynku oczekiwań ceny ustalane są nie przez wyżej wymienione realia biznesowe, lecz przez oczekiwania inwestorów.

Najważniejsze jest zaś to, że oczekiwania uruchamiane są przez cyfry, a to prowadzi w istocie rzeczy do chwilowego „wynajmowania” akcji (czyli spekulowania) , a nie na stawaniu się właścicielem przedsiębiorstwa?”.

John Bogle jest jedną z najbardziej istotnych osób na amerykańskim rynku finansowym. Twórca inwestowania indeksowego i pierwszego ETF notowanego a giełdzie. Z tej perspektywy mógł wnikliwie przyjrzeć się rynkowi inwestycyjnemu i skutkom finansjalizacji gospodarki.

Jego książka „Dość” to wnikliwa analiza praktyk groźnych dla inwestorów, firm, ekonomii i samego kapitalizmu.

Autorka: Agnieszka Hala

maklerska program partnerski